Polska na progu elektromobilnej rewolucji
Polska na progu elektromobilnej rewolucji: fakty, liczby i konsekwencje.
Jeszcze kilka lat temu elektryki w Polsce były ciekawostką. Dziś stają się realną częścią rynku, a ich tempo wzrostu zaczyna przypominać wczesny boom w Europie Zachodniej. Dane z połowy 2025 roku nie pozostawiają wątpliwości, elektromobilność wchodzi w decydującą fazę.
Lipiec, który przeszedł do historii
W lipcu 2025 roku zarejestrowano w Polsce 3 814 nowych samochodów elektrycznych, czyli ponad trzy razy więcej niż rok wcześniej. Udział BEV w rynku nowych aut osiągnął 7,6%, a tym samym po raz pierwszy wyprzedził diesla, który zatrzymał się na poziomie 7,3%. To symboliczny moment: po dekadach dominacji oleju napędowego na naszych drogach, jego miejsce w statystykach zajmuje napęd elektryczny. Co ważne, nie jest to pojedynczy wyskok. W całym okresie od stycznia do lipca dynamika wzrostu BEV przekraczała 80% rok do roku, a podobną ścieżkę wzrostu notowały także hybrydy plug-in.
Ponad sto tysięcy elektryków w parku pojazdów
Łączna liczba zarejestrowanych samochodów BEV w Polsce przekroczyła na koniec lipca granicę 100 tysięcy. Co prawda do miliona obiecywanego przez polityków, jeszcze daleka droga:) Jednak taki wynik zdecydowanie cieszy. Gdyż nie jest to żadna obiecanka a twardy fakt. To nie jest już rynek niszowy, lecz znacząca grupa użytkowników — 103 503 kierowców porusza się autami w pełni elektrycznymi, a kolejnych 93 tysiące wybrało plug-iny. Razem daje to ponad 200 tysięcy pojazdów z wtyczką na polskich drogach. To mniej niż w Niemczech czy we Francji, ale dynamika przyrostu, czyli ponad 50% rok do roku w segmencie BEV — pokazuje, że dystans maleje.
Ładowanie — dwa światy i jeden problem
Rozwój infrastruktury ledwie nadąża za wzrostem parku pojazdów, choć w tym obszarze statystyki bywają mylące. Według Licznika Elektromobilności PZPM i PSNM działa już ponad 10,7 tys. ogólnodostępnych punktów ładowania. Z kolei państwowy rejestr EIPA podaje liczbę nieco wyższą, bo 11,2 tys. punktów, ale przy ok. 5,8 tys. stacji. Różnice wynikają z metodologii i formalności. Część instalacji jest fizycznie gotowa, ale czeka na odbiory Urzędu Dozoru Technicznego. To wąskie gardło, które spowalnia tempo oddawania infrastruktury do realnego użytku. Znamy wszyscy stacje, które stoją od kilku miesięcy, niestety nie naładujemy się na nich, mimo szczerych chęci.
Jednocześnie widać ogromny przyrost stacji dużej mocy. A to cieszy kierowców, nawet bardzo. W ciągu roku liczba punktów ładowania >100 kW wzrosła o prawie 90%. Oznacza to, że coraz łatwiej zaplanować podróż z Warszawy nad Bałtyk czy w góry bez długich przestojów, a ładowanie przestaje być największą obawą nowych użytkowników aut EV.
Polska a wymogi unijne
Warto spojrzeć na dane przez pryzmat europejskich regulacji. Dyrektywa AFIR określa minimalną moc infrastruktury ładowania w przeliczeniu na liczbę pojazdów. Polska już dziś osiąga wynik trzykrotnie wyższy niż wymagany. Łączna moc publicznych punktów to około 625 MW wobec wymaganego poziomu 208 MW. Innymi słowy — w liczbach makro jesteśmy ponad standardem Unii. Wyzwaniem pozostaje jednak równomierne rozłożenie tej mocy oraz sprawność w oddawaniu nowych punktów do eksploatacji.
Rola dopłat
Trudno byłoby wyjaśnić tak gwałtowny wzrost rejestracji BEV bez programu „NaszEauto”. Od lutego 2025 roku kierowcy mogą liczyć na dofinansowanie sięgające 40 tysięcy złotych, pod warunkiem że cena auta nie przekracza 225 tys. zł netto. Zainteresowanie rośnie z miesiąca na miesiąc, do początku września wpłynęło prawie 12 tysięcy wniosków, a sam lipiec był rekordowy. To właśnie w tym miesiącu udział BEV przebił diesla. Dla wielu osób dopłata stała się realnym argumentem, który przechylił szalę na korzyść elektryka.
Coraz więcej też osób posiada albo panele PV, albo używa taryf dynamicznych. Obie opcje dają możliwość jazdy, praktycznie bez kosztowej, lub za kilka złotych na 100 km. Będąc posiadaczem taryfy dynamicznej sam mogę podać przykład pewnego weekendu, podczas którego naładowałem 2 auta elektryczne prawie do pełna, a mój rachunek obniżył się. Było to możliwe, bo stawka za 1 kWh energii akurat tego dnia była ujemna. Koszt to około – 30 groszy (ze wszystkimi opłatami). Tak więc pobrane prawie 100 kWh energii nie kosztowało mnie nic, i zmniejszyło mój miesięczny rachunek o jakieś 30 zł. Oznacza to, że dwa elektryki jeździły praktycznie za darmo przez cały tydzień, a nawet dłużej. mowa o jeździe miejskiej. Nie wyjeżdżaliśmy w żadną trasę.
Co dalej?
Patrząc w przyszłość, polski rynek EV ma przed sobą dwa równoległe wyzwania. Pierwsze to tempo rozbudowy infrastruktury i likwidacja formalnych zatorów, które spowalniają proces oddawania gotowych punktów ładowania do użytku. Drugie to poszerzenie programu wsparcia także o samochody dostawcze. Branża od dawna apeluje o objęcie dopłatami segmentu N1, bo to właśnie floty kurierskie i transportowe mogłyby przynieść szybki efekt w redukcji emisji w miastach.
ElectricMobility.Store, jako dystrybutor wysokiej jakości sprzętu do ładowania pojazdów elektrycznych, oraz firma zajmująca się projektowaniem i montażem stacji dużej mocy, dobrze rozumie problemy naszego rynku. Od lat dostarczamy, montujemy i pomagamy w odbiorach UDT szybkich stacji ładowania DC. Niestety nie jest to praca łatwa, choć dzięki doświadczeniu i zespołowi fachowców w dziedzinie EV i stacji ładowania, radzimy sobie z roku na rok, coraz lepiej. Miejmy nadzieję, że przyszłe przepisy dotyczące sieci ładowania, oraz wytyczne Unii Europejskiej, tylko uproszczą i znacznie przyśpieszą cały proces stawiania szybkich stacji w naszym kraju.
Jedno jest pewne. Polski rynek nie jest już „w fazie testu”. Przekroczenie 100 tysięcy aut BEV, rekordowe udziały w sprzedaży i dynamiczny rozwój infrastruktury sprawiają, że elektromobilność przestała być obietnicą przyszłości. To dzieje się tu i teraz, a tempo, z jakim Polacy adoptują auta elektryczne, może jeszcze zaskoczyć wielu sceptyków.
Zostaw komentarz