Nowy Mercedes CLA Electric – auto, które nie szuka atencji
Nowy Mercedes CLA Electric – auto, które nie szuka atencji. Ono ją dostaje. Ale ma też jeden bardzo duży minus. Jaki? O tym za chwilę…
Niektóre auta od razu krzyczą: „Spójrz na mnie!”.
CLA niczego nie musi krzyczeć. On tylko lekko się uśmiecha i przepływa przez miasto – z gracją, której nie sposób podrobić. I właśnie tego uroku i elegancji nowemu elektrycznemu Mercedesowi nie można odmówić.
Nowa, elektryczna generacja Mercedesa CLA – to nie jest kolejna wersja z wtyczką wciśnięta na siłę w dobrze znany model. To coś całkowicie nowego. Projekt, który od początku był planowany jako samochód elektryczny. Bez kompromisów, bez pożyczania platformy od spalinowego kuzyna.
I to czuć. Od pierwszego dotyku klamki.
Na nowej płycie, z nowym sercem i nowym podejściem.
Nowy CLA, to pierwszy Mercedes zbudowany na platformie MMA – Modular Mercedes Architecture. Mówią o niej „elektryczna”, ale dla mnie to raczej podwozie przyszłości. Skrojone nie tylko pod napęd, ale też pod technologię, oprogramowanie, aktualizacje OTA i zintegrowane systemy wspomagające. To zdecydowanie więcej niż platforma. To całe środowisko w którym osadzone zostaną kolejne wersje i modele aut Mercedesa.


Tu nie ma nic z chaotycznej nowoczesności. Wszystko jest poskładane tak, jak trzeba.
Auto nie chce być futurystyczne. Chce być naturalne.
Wsiadasz i od razu wiesz, że to Mercedes. Ale nowoczesny Mercedes – nie taki z katalogu leasingowego, tylko taki, który chcesz mieć dla siebie. Na dłużej. Chcesz po prostu nim jeździć i zdecydowanie się z nim zaprzyjaźnić.
Zasięg? Owszem, to ważne. Ale nie tylko o to chodzi.
CLA Electric w wersji 250+ ma napęd na tył, około 270 koni (czuć malizną:), a bateria o pojemności ~85 kWh daje nawet 792 km zasięgu według WLTP.
Ale jeśli myślisz, że to liczby robią największe wrażenie, to się mylisz.
Wrażenie robi cisza. Reakcja na pedał przyspieszenia. To, jak auto płynie przez zakręty.
To nie jest elektryk, który próbuje być Teslą. To Mercedes, który robi rzeczy po swojemu. Spokojnie, ale z przekonaniem, a na pewno z gracją i elegancją.
I jak trzeba – z przyspieszeniem, choć koni ma niewiele, jak na elektryka od Mercedesa.
Wersja 350 4MATIC dodaje napęd na cztery koła i wyraźnie mocniejsze kopnięcie przy starcie – 0–100 km/h w około 4,8 s. Ale nawet wtedy nie traci elegancji. CLA nie rzuca się na asfalt – on go tylko… przegania spod kół:) W tej wersji mamy już zdecydowanie więcej i mocniej. Czyli tak, jak moim zdaniem powinno być w autach na prąd spod znaku gwiazdy.
Zaprojektowany do jazdy

W środku: jakość. Naturalne materiały, wegańska skóra, drewno, metal, trochę miękkiego ambientu i nowy system MB.OS – czyli inteligentna asystentka, która wie, gdzie jedziesz, co lubisz i jak ustawić klimę zanim o to poprosisz. Z czasem będzie o Tobie wiedzieć więcej niż żona… czy to aby zaleta?:)
Do tego ładna, szeroka deska z opcjonalnym „Superscreenem”, który wygląda jak kino panoramiczne z futurystyczną czułością.
Ale nie chodzi o show. Chodzi o funkcjonalność.
To wnętrze, w którym możesz siedzieć godzinami i nie mieć ochoty wysiadać.
Bagażnik? Wersja Shooting Brake, która wchodzi w 2026, zabiera tyle co kombi klasy średniej – ale zgrabniej. Masz miejsce na walizki, butelkę dobrego Montepulciano i jeszcze trochę przestrzeni na plan B:)
mamy też przyjemną niespodziankę. Dość duży przedni bagażnik. bardzo przydatny i bardzo wygodny.

Przedni bagażnik (frunk), to duży plus nowego elektryka od Mercedesa.
Ładowanie? Szybsze niż espresso.
CLA korzysta z architektury 800 V i ładuje się z mocą do 320 kW – co oznacza, że w 10 minut jesteś w stanie dodać ponad 300 km zasięgu.
To szybciej niż dwie kawy i croissant na włoskiej autostradzie.
I robi to bez grzania się jak piekarnik – pompa ciepła i zarządzanie energią to inżynierska poezja.
W testach auto przejechało ponad 2300 mil w 24 godziny z 40 krótkimi ładowaniami. Aż trudno uwierzyć, ale Mercedes po cichu pokazał, że można jeździć elektrykiem bez planowania życia wokół słupków. Na dodatek non-stop jak doba długa i szeroka:)
Dla kogo jest ten samochód?
Dla tych, którzy już przestali się ekscytować nowinkami, a zaczęli szukać spokoju i jakości. Oraz dla tych, którzy nie chcą być pierwsi – chcą być właściwi.
To auto dla kogoś, kto potrafi docenić fakt, że nawet klamka działa miękko, że napęd nie zrywa asfaltu, tylko go dotyka, a zasięg nie jest obietnicą, tylko faktem. Ten model również w wersji kombi, zapewne zyska spore grono zwolenników.
Czy warto czekać?
Nie trzeba. Wersje sedan już są w salonach. Kombi przyjedzie w przyszłym roku. Ceny? Na poziomie rozsądnej wersji Modelu 3 Long Range Tesli, ale z zupełnie innym podejściem do komfortu, detalu i technologii. Cena dostępnej obecnie wersji w nadwoziu sedan to wydatek minimum 228 000 zł. Wersja z napędem na obie osie i lepszym przyspieszeniem to już kwota przekraczająca 274 000 zł.
To auto to zupełnie nowa jakość u niemieckiego producenta, jeśli chodzi o auta na prąd. I nie chodzi mi o jakość wykonania, bo z tym Merc nigdy nie miał problemów. Chodzi o nową jakość w kwestiach technologii i zastosowanych nowinek technologicznych.
Czym ładować nowego CLA w domu?
Jeśli już zakupicie lub zamówicie nowego elektrycznego Mercedesa, warto pomyśleć o ładowaniu go w domowym zaciszu. ElectricMobility.Store oferuje szeroki wybór urządzeń typu Wallbox. Zarówno w wersjach 11, jak i 22 kW. Tak, opcjonalnie CLA, może ładować się mocą nawet 22 kW (AC).
Jeśli zaś szukacie prostego ale skutecznego EVSE, do ładowania auta, na dodatek w wersji przenośnej, czyli takiej, która będzie Wam towarzyszyć w podróży, to polecamy nasz najnowszy przebój: GREEN CELL HABU SE. Dobra cena, niezawodność i jakość wykonania, to niezaprzeczalne atuty tej przenośnej ładowarki.
Fot: X/AlejandroEV66
Zostaw komentarz