Europa wraca do gry. Sprzedaż aut elektrycznych w Q1 2025 wystrzeliła
Europa wraca do gry. Sprzedaż aut elektrycznych w Q1 2025 wystrzeliła. Czy to oznacza, że elektromobilność w końcu wystrzeli na Starym Kontynencie tak jak dzieje się to na największym EV rynku, czyli w Chinach?
Jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o zmierzchu boomu na elektryki w Europie. Spadki w drugiej połowie 2024 roku były faktem – nawet tak medialne marki jak Tesla, nie uniknęły mocnej korekty. Na pewno pomógł w tym dyrektor generalny marki czyli Elon Musk, który uwikłał się w działalność polityczną. Co według większości analityków rynku branży „Moto”, było zdecydowanie błędem. Rynek chwilowo przystopował, a wielu analityków wieszczyło właśnie, że złote czasy elektromobilności mogą być za nami.
Tymczasem pierwszy kwartał 2025 roku przyniósł solidne odbicie. I to takie, które trudno zignorować. Można narzekać na różne aspekty EV, ale z twardymi liczbami, raczej trudno dyskutować.
Liczby mówią jasno: +28% rok do roku! Tak, aż o tyle wzrósł rynek aut elektrycznych.
W okresie od stycznia do marca w Europie zarejestrowano blisko 573 500 nowych samochodów elektrycznych typu BEV (battery electric vehicle). To oznacza wzrost o ponad 28% względem analogicznego okresu roku ubiegłego. Udział BEV w ogólnej sprzedaży nowych aut wzrósł do poziomu 17% – najwyższego w historii europejskiego rynku.
Dla porównania, w całym 2024 roku ten udział oscylował wokół 14%, a końcówka roku była wyjątkowo słaba. Zmiana trendu jest więc wyraźna – i nieprzypadkowa.
Pomyślmy chwilę – co napędza aż tak duże odbicie?
Nie jest tajemnicą, że kluczem do sukcesu na rynku masowym jest cena. I właśnie to zmieniło się na początku 2025 roku. Na rynek trafiły długo wyczekiwane modele z niższych segmentów cenowych, które w końcu realnie konkurują z autami spalinowymi.
Mowa m.in. o takich samochodach jak:
– Citroën ë-C3 – miejskie BEV za mniej niż 25 tys. euro, dostępne niemal od ręki,
– Renault 5 E-Tech – stylowy powrót kultowego modelu, z ceną startową w okolicach 26–30 tys. euro,
– Volkswagen ID.2 (przedsprzedaż) i dobrze znany ID.4, który w Q1 notował wzrost rejestracji o 157% (! Uwierzycie?) względem roku poprzedniego.
Dzięki tym modelom wiele osób po raz pierwszy poważnie rozważyło przesiadkę na „elektryka”. A że dostępność była, a zachęty rządowe jeszcze obowiązywały – decyzje zapadały szybko. Mało tego, na rynek trafia mnóstwo aut z Chin. Małych i naprawdę przyzwoitych EV. Ich cena to często granice 80-100 tys. złotych. Oznacza to, ze w Polsce, po dopłacie z programu NaszEAuto, cena może spaść do 40-60 tys. złotych. A to już naprawdę niewiele, jak na dzisiejsze czasy. Szczególnie, że mowa o nowym aucie z salonu, na gwarancji.
Niemcy, Francja, Belgia, Hiszpania – to zdecydowani liderzy tempa wzrostu
Wzrosty nie były równomierne w całej Europie, ale w kluczowych rynkach wyglądało to imponująco:
1. Niemcy: +39% r/r, mimo częściowego wygaśnięcia dopłat,
2. Wielka Brytania: +43%,
3. Belgia: +30%,
4. Hiszpania i Włochy: wzrosty powyżej 65%, co pokazuje, że południe Europy zaczyna realnie liczyć się w statystykach. Właśnie jestem we Włoszech i powiem szczerze, ze aut EV jest coraz więcej na ulicach. Mało tego w miejscowościach turystycznych można znaleźć takie perełki, jak poniżej. To mały elektryczny Fiacik z zasięgiem w okolicach 70 km. Można go wypożyczyć i zwiedzać okolicę zupełnie bez emisyjnie.



Co ciekawe, udział BEV w nowych rejestracjach w samej Unii Europejskiej wyniósł 15,2% (dane ACEA), ale z uwzględnieniem Norwegii, Szwajcarii i UK – przekroczył już 17%. To ważne, bo pokazuje, że tempo wzrostu wraca nie tylko w centrum kontynentu, ale i na jego peryferiach.
A co z Teslą? W końcu ona zaczęła to całe zamieszanie wiele lat temu
Ciekawostką a może i powodem do niepokoju jest postawa Tesli. Mimo ogólnego wzrostu rynku, firma Elona Muska odnotowała w Europie spadek rejestracji o ponad 30% w pierwszym kwartale.
W samym marcu, w wielu krajach Tesla była na minusie rok do roku, podczas gdy konkurenci, szczególnie z Europy, łapali wiatr w żagle. Powód? Ceny Modelu 3 i Y są nadal relatywnie wysokie, a nowi gracze (VW, Stellantis, Renault) oferują coraz więcej za mniej. Nauczyli się w końcu, jak to robić aby klient był zadowolony:)
Analitycy PwC i BNEF są ostrożni. Wskazują, że odbicie może być krótkoterminowe, jeśli nie zostanie podparte:
– Utrzymaniem dopłat (które w Niemczech właśnie wygasły).
– Przyspieszeniem inwestycji w infrastrukturę (ładowarki wciąż są nierównomiernie rozmieszczone).
– Unijną determinacją w egzekwowaniu celów klimatycznych (a tu naciski na opóźnienia są coraz większe).
Nie zmienia to faktu, że Q1 2025 przełamuje stagnację i daje impuls, który może przełożyć się na cały rok. Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, Europa może zakończyć 2025 z ponad 2,5 mln zarejestrowanych BEV. Co byłoby absolutnym rekordem. Dałoby także nadzieję na to, że większość społeczeństw europejskich w końcu aprobuje auta na prąd, jako pełnoprawny środek transportu.
Europa wróciła na kurs elektromobilności. Dzięki tańszym modelom, lepszej dostępności i jeszcze działającym zachętom, rynek odbił w Q1 2025 z impetem. Wzrost o 28% to nie jest kosmetyka – to poważna zmiana sentymentu, która może rozlać się szerzej. Pytanie tylko, czy uda się ją utrzymać. Kolejnym i fundamentalnym pytaniem jest to, czy elektryki w końcu przełamały opory i staną się „normalnymi” autami używanymi przez większość ludzi? W końcu do tego dążymy i na tym zależy zarówno producentom jak i takim firmom jak nasza.
Zajmując się od wielu lat elektromobilnością, nie tylko dostarczamy rozwiązań dla właścicieli EV ( Na przykład domowe stacje ładowania typu WallBox), ale również zaopatrujemy firmy w szybkie stacje ładowania dużej mocy DC. Dostarczamy, montujemy, doradzamy. Zajmujemy się również odbiorami UDT, jeśli stacja ma być urządzeniem ogólnodostępnym.
Zostaw komentarz