Koniec dopłat na auta elektryczne
Spokojnie, to sytuacja tymczasowa:)
Dopłaty to rzecz ogólnie przyjęta, jako narzędzie promowania aut na prąd. Tego typu forma dofinansowania jest używana praktycznie przez większość władz na całym świecie. W szczególności zaś tam, gdzie kładzie się duży nacisk na ekologię i emisję CO2. Europa przoduje w takim trendzie i praktycznie wszystkie państwa stosują to narzędzie finansowe.
Polskie dopłaty się skończyły
Również u nas w Polsce można dostać dofinansowanie od państwa do zakupu auta elektrycznego. Osoby nie posiadające działalności gospodarczej mogą liczyć na 18 tysięcy złotych. Przedsiębiorcy nawet na 27 tysięcy złotych dofinansowania. W przypadku firm oznacza to zmniejszenie ceny auta nawet o ponad 10%. To całkiem duża różnica.
Niestety ukazała się informacja o tym, ze pieniądze z puli przeznaczonej na ten cel, właśnie się skończyły. Przynajmniej dla osób chcących skorzystać z zakupu auta poprzez leasing.
Informacje taką możemy przeczytać na popularnym portalu Elektromobilni.pl, który przybliża nam sytuację związaną z dopłatami do EV.
„Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) poinformował, że podjął decyzję o czasowym wstrzymaniu naboru w ścieżce leasingowej programu „Mój elektryk” – od 1 września 2024 r. do 31 grudnia 2024 r. Przewidziana na ten cel alokacja w programie wysokości 660 mln zł została wyczerpana. Nabór wniosków o dofinansowanie będzie wznowiony z wykorzystaniem nowego źródła finansowania.„
Jak więc widać, sytuacja zakupowa osób chcących posiadać w domu auto elektryczne nieco się skomplikowała. Co to oznacza? Nic innego jak załamanie rynku przez najbliższych kilka miesięcy. Czy na pewno? Do końca roku zostanie przygotowana nowa pula dofinansowania i program dopłat ruszy od 1 stycznia 2025 roku. Niestety najbliższe miesiące nie będą zbyt dobre, jeśli chodzi o wyniki sprzedaży nowych aut elektrycznych, chyba że machina informacyjna ruszy pełną parą. O tym na końcu tekstu.
Piękne elektryczne Audi czeka w salonie na klienta.
A co z używanymi autami elektrycznymi?
Miało być naprawdę dobrze. Dofinansowanie kwotą nawet 40 tysięcy złotych, zakupu używanego auta elektrycznego (nie starszego niż 4 lata) wisiało na włosku i prawie było przesądzone. Niestety jak na razie nie wiemy, jakie będą losy dopłaty na elektryczne „używki”.
Rynek aut używanych to niełatwy kawałek chleba. Zarówno dla właścicieli takich aut, którzy chcieliby sprzedaż swój samochód jak i firm handlujących samochodami z drugiej ręki. Dlaczego tak trudno sprzedać używane EV? Odpowiedź jest niezwykle prosta. Trudno, ponieważ ludzie boją się tych aut. Starach o rzeczy, którymi media karmiły nas przez ostatnią dekadę, jak pożary elektryków, potrzebę wymiany baterii raz na dwa lata, czy koniec energii podczas jazdy i potrzebę wzywania lawety.
To wszystko oczywiście stek bzdur. Dzisiejsze baterie mają trwałość na poziomie 600-800 tysięcy kilometrów (Dane dla Tesla Model 3 i Y z bateriami typu 2170). Co do pożarów, to według badań auta na prąd palą się kilkadziesiąt razy rzadziej niż spalinowe i hybrydy. A co do prądu, to od 12 lat, kiedy jeżdżę autami EV dalej czy bliżej (mój rekord to Sycylia i 7300 km przejechanych w ciągu nieco ponad 2 tygodni wakacji), nigdy nie zdarzyło mi się aby mi energii w baterii zabrakło. Czuwają nad tym odpowiednie systemy, które pilnują abyśmy w odpowiednim czasie , naładowali naszego elektryka.
Mimo, że to wszystko mity, skutecznie utrudniają one sprzedaż używanego auta elektrycznego. Ludzie po prostu uwierzyli w te fejkowe wiadomości. Nie zadają sobie trudu aby zgłębić temat i dojść jak jest naprawdę. Cóż, ludzie są wygodni, oraz łatwowierni, co wykorzystują nieuczciwe media. Ale to osobna historia, na osobny artykuł.
Rynek wyhamuje czy nie?
Według informacji, które dotarły na rynek pierwsze skojarzenie wszystkich było takie, że cały rynek się zatrzyma. Sprzedaż aut spadnie do zera i to utrzyma się przez kilka miesięcy, czyli do końca roku, kiedy to ma ruszyć nowy program. Ale…
Może się tak wcale nie stać. Powodem jest informacja, zawarta we wspomnianym wyżej artykule:
„Nabór wniosków o dofinansowanie leasingu pojazdów w programie będzie wznowiony z wykorzystaniem nowego źródła finansowania w 2025 r. Nowy nabór obejmie okresem kwalifikowalności również II połowę 2024 r.”
Właśnie druga część zdania daje nam nadzieje na to, że jeśli kupimy auto do końca 2024 roku, to również dostaniemy dofinansowanie, zapewne nieco później niż normalnie ze względu na kilkumiesięczne opóźnienie, ale jednak. Czy więc rynek się zatrzyma czy nie, zdecydują o tym sami klienci. Jeśli będą na tyle odważni aby zaufać ustawodawcy, możliwe jest, że ta przejściowa sytuacja braku finansowania nie zaszkodzi rynkowi aut nowych. Co do używanych elektryków, jest to ciągle zagadka…
Zostaw komentarz