Czy Unia Europejska złagodzi przepisy o emisji?
UE być może złagodzi przepisy o emisji CO₂ dla producentów samochodów. Przemysł odetchnął – ekolodzy biją na alarm.
Komisja Europejska zaproponowała złagodzenie przepisów dotyczących emisji dwutlenku węgla dla producentów samochodów na lata 2025–2027. Nowe regulacje, które dopiero będą poddane pod głosowanie w Parlamencie Europejskim i Radzie UE, mają na celu zapewnienie większej elastyczności branży motoryzacyjnej w okresie przejściowym. Przed wprowadzeniem pełnej neutralności emisyjnej w 2035 roku.
Zamiast rozliczania producentów z emisji w każdym roku osobno, Komisja proponuje wprowadzenie trzyletniego okresu rozliczeniowego. Oznacza to, że producent, który nie spełni limitów w jednym roku, ale nadrobi je w kolejnych latach, uniknie kar. Zmiana ta może istotnie zmniejszyć ryzyko dotkliwych sankcji. Wcześniej szacowano, że w latach 2025–2027 europejski sektor motoryzacyjny mógłby zostać obciążony nawet 15 miliardami euro grzywien za przekroczenia emisji.
Dlaczego Komisja zmienia kurs?
Zmiana podejścia nie jest przypadkowa. Branża motoryzacyjna znajduje się obecnie pod ogromną presją. Z jednej strony ze względu na ambitne cele klimatyczne Unii. Z drugiej na rosnącą konkurencję ze strony Chin i Stanów Zjednoczonych. Europejscy producenci notują niższą sprzedaż pojazdów elektrycznych niż zakładano. Jednocześnie muszą inwestować miliardy euro w transformację swoich fabryk, rozwój nowych technologii i lokalne łańcuchy dostaw baterii. Poza tym sprawa nie jest nowa. Pierwsze propozycje w tej kwestii zgłoszono dokładnie rok temu, czyli w kwietniu 2024 roku. Jednak dopiero dziś, czyli rok później, trafiły one oficjalnie, jak to się mówi: „na tapetę” i będą poddane głosowaniu.
„Dostosowanie przepisów do rzeczywistości rynkowej jest niezbędne, jeśli chcemy utrzymać konkurencyjność Europy. To nie oznacza rezygnacji z celów klimatycznych, ale bardziej rozsądne tempo ich realizacji” – powiedziała Sigrid de Vries, dyrektor generalna ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów)
Kto zyska na złagodzeniu przepisów?
Największymi beneficjentami zmian mogą być tradycyjni producenci aut spalinowych, którzy powoli przestawiają się na elektromobilność. Tacy jak Stellantis (właściciel m.in. marek Peugeot, Fiat, Opel), Volkswagen czy Renault. Część z nich opóźnia wprowadzanie nowych modeli elektrycznych.
Dla wielu firm zachowanie równowagi między przystępną ceną a opłacalnością produkcji EV okazuje się trudniejsze, niż zakładano jeszcze kilka lat temu. Niektóre z nich już wcześniej apelowały o „realizm” w podejściu do transformacji. Przykładem może być Renault, które jeszcze w lutym ogłosiło opóźnienie debiutu niektórych modeli EV. Tłumacząc to „niskim popytem i niepewnością regulacyjną”.
Ekolodzy ostrzegają: To sygnał odwrotu
Nie wszyscy jednak są zadowoleni z tej zmiany. Organizacje ekologiczne twierdzą, że Unia Europejska wysyła błędny sygnał do producentów, opóźniając nieuniknione.
„To nie elastyczność, to ugięcie się pod presją lobby przemysłowego” – skomentował Alex Keynes z organizacji Transport & Environment. „Każdy rok opóźnienia oznacza tysiące dodatkowych ton CO₂ w atmosferze i większą zależność od paliw kopalnych”.
Transport & Environment wskazuje, że złagodzenie przepisów może osłabić pozycję Europy w globalnym wyścigu o elektromobilność. Ich raporty pokazują, że Chiny zdominowały już rynek tanich EV, a Europa zamiast przyspieszać, może zostać z tyłu – i to nie tylko pod względem klimatu, ale także gospodarki. Trudno się z tym nie zgodzić, kiedy widzimy, co wyrabiają Chińczycy. Jeśli faktycznie Europejscy producenci nie wezmą się w garść, to mogą mieć duży problem, bo chińscy producenci, poczynają sobie w naszej starej poczciwej Europie coraz śmielej.
Cele na 2035 rok pozostają bez zmian
Komisja Europejska podkreśla jednak, że modyfikacja przepisów nie oznacza odwrotu od strategii Zielonego Ładu. Główne cele – czyli całkowita dekarbonizacja sprzedaży nowych pojazdów osobowych i dostawczych do 2035 roku – pozostają bez zmian.
„Transformacja musi być nie tylko ekologiczna, ale także sprawiedliwa gospodarczo. Propozycja KE pozwoli producentom dostosować się do zmian bez narażania tysięcy miejsc pracy” – powiedziała komisarz ds. transportu Adina Vălean w rozmowie z „Politico”.
Co dalej?
Propozycja Komisji nie jest jeszcze prawem. Teraz trafi pod obrady Parlamentu Europejskiego oraz Rady UE, gdzie może zostać zmodyfikowana. Debaty będą gorące, bo stawka jest wysoka. Przyszłość europejskiej motoryzacji, miejsca pracy w dziesiątkach fabryk i co najważniejsze, tempo walki z kryzysem klimatycznym. Żyjemy w ciekawych czasach.
Fot: x.comEU_Commission
Zostaw komentarz