„Mój Elektryk 2.0” – Subsydia w elektromobilności – szanse i wyzwania nowego programu.
Wsparcie finansowe ze środków publicznych jest kluczowym narzędziem rozwoju elektromobilności w Unii Europejskiej. Choć dopłaty do EV są bardzo popularne i w innych krajach, jak choćby za oceanem, na przykład w USA i Kanadzie.
Dopłaty do zakupu pojazdów elektrycznych cieszą się dużą popularnością, co widać na przykładzie wielu państw członkowskich, zarówno z Europy Zachodniej, jak i regionu Europy Środkowo-Wschodniej (CEE). W Polsce program „Mój Elektryk” uruchomiony w 2021 roku przyczynił się do znacznego wzrostu liczby pojazdów elektrycznych na drogach.
Sukces pierwszego programu „Mój Elektryk”
Według danych Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, w ramach pierwszej edycji programu złożono ponad 27 tysięcy wniosków, co miało bezpośredni wpływ na zwiększenie liczby zarejestrowanych w Polsce pojazdów w pełni elektrycznych (BEV). Liczba samochodów osobowych BEV wzrosła z 7 658 sztuk w 2021 roku do 19 528 sztuk pod koniec 2023 roku. Podobny sukces odnotowano w segmencie pojazdów dostawczych, gdzie liczba zarejestrowanych aut elektrycznych wzrosła aż pięciokrotnie.
Problematyczne założenia „Mój Elektryk 2.0”
W odpowiedzi na wyczerpanie środków z poprzedniego programu zaproponowano nową odsłonę wsparcia dla zakupów aut na prąd, mowa oczywiście o programie „Mój Elektryk 2.0” z budżetem wynoszącym aż 1,6 miliarda złotych. To znacząco większa kwota niż ta wykorzystana w pierwszej odsłonie programu. Jednak według ekspertów, w tym Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności (PSNM) i Fundacji Instrat, nowy program jest daleki od doskonałości.
Główne zarzuty dotyczą:
• Zbyt wąskiego grona beneficjentów: Osoby fizyczne, które stanowią ok. 14% nabywców, są główną grupą docelową. To może ograniczyć efektywność programu.
• Nieadekwatnych limitów dochodowych i cenowych: Premia w wysokości 10 tys. zł jest dostępna dla osób zarabiających do 120 tys. zł rocznie. Jednak średnia cena samochodów w Polsce wynosi ponad 180 tys. zł, co czyni wsparcie mało atrakcyjnym dla potencjalnych nabywców.
• Braku uwzględnienia pojazdów dostawczych: Nowy program nie przewiduje wsparcia dla elektrycznych samochodów dostawczych, co może zahamować rozwój zeroemisyjnej logistyki.
• Niskiego limitu ceny pojazdu: Maksymalna cena dotowanego samochodu wynosi 183 tys. zł netto, co wyklucza ponad połowę dostępnych na rynku modeli elektrycznych.
Jak więc widać, nowy program nie jest chyba zbyt dobrze przemyślany. Fachowcy z branży nie zostawiają na nim suchej nitki. Czy zatem ustawodawca nie powinien jeszcze raz skonsultować całego projektu z fachowcami branży electromobility? Jeśli się tak nie stanie i jeśli nowy program dotacji pozostanie w tej formie, może on się przyczynić raczej do zahamowania rozwoju elektromobilności w naszym kraju. Trzeba nadmienić, że mamy potencjał, aby rynek ten rozwijał się intensywnie.

Możliwości rozwoju rynku EV w Polsce
Mimo problemów związanych z nowym programem, zainteresowanie elektromobilnością w Polsce rośnie. Badania pokazują, że 38% Polaków planuje w najbliższym czasie wymianę samochodu, a aż 35% jest zainteresowanych zakupem pojazdów elektrycznych. Wprowadzenie dopłat do używanych EV mogłoby znacząco zwiększyć atrakcyjność rynku.
Badania portalu Otomoto wskazują, że zainteresowanie używanymi samochodami elektrycznymi wzrosłoby z 23% do 45%, gdyby wprowadzono odpowiednie wsparcie. Była mowa nawet o 40 tysiącach złotych, jako dofinansowanie zakupu auta używanego w odmianie elektrycznej. To na pewno ożywiłoby rynek „używek”. Zarzuty o tym, że znów Polska będzie śmietnikiem Europy, bo trafią do nas stare auta elektryczne, są absurdalne. Propozycja bowiem przewidywała dopłatę do elektrycznych „używek”, kwoty 40 tysięcy złotych, ale pod warunkiem, że samochód nie jest starszy niż 4 lata a jego cena nie przekracza 150 tysięcy złotych. Skąd więc te uprzedzenia?
Wnioski i potrzeba dialogu
„Mój Elektryk 2.0” mógłby być istotnym narzędziem wspierającym rozwój elektromobilności w Polsce, jednak wymaga on modyfikacji. Eksperci apelują o rozszerzenie grup beneficjentów, uwzględnienie pojazdów dostawczych oraz dostosowanie limitów cenowych i dochodowych do realiów rynkowych. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że program nie spełni swoich założeń, a środki publiczne zostaną niewykorzystane.
Kontynuacja dialogu między administracją a przedstawicielami rynku jest kluczowa. Potrzebna jest po to, aby stworzyć skuteczne mechanizmy wsparcia i zbliżyć Polskę do średniej unijnej w zakresie elektromobilności. Jak na razie, niestety jesteśmy daleko w tyle za krajami takimi jak Niemcy, Włochy czy Francja.
Zostaw komentarz